Zawsze
byłam pod dużym wrażeniem kobiet, które bez względu na pogodę potrafią wyglądać
zjawiskowo, kosztem zdrowia i wygody, jak sądzę.
Gołe nogi w grudniu, kurtka kończąca się na wysokości pach
w trakcie wypadu w góry, niebotyczne obcasy na oblodzonym chodniku.
Może to kwestia mojego wygodnictwa, ale ja tak po prostu
nie potrafię! Gdy tylko temperatura zaczyna niebezpiecznie oscylować wokół
zera, opatulam się metrami szalików, wyciągam (delikatnie mówiąc) obszerne
swetry i buty z kożuszkiem. Bądźmy szczerzy, na obcasach z trudem poruszam się
latem, na zaśnieżonej ulicy od razu połamałabym sobie wszystkie kończyny...
Tak więc pewnie nigdy nie stanę się jedną z tych pań,
które są na tyle odważne, by spacer w śnieżycy odbyć balansując na 12 centymetrowej
szpilce.
Czasem
myślę o nich z pewną zazdrością, szczególnie, gdy wyglądają jak Lady
na zdjęciu. Moim zdaniem obłędnie!
PS. Chciałam dodać, że jestem świadoma, iż do Pani na zdjęciu
brakuje mi nie tylko odwagi noszenia Louboutin’ów w czasie zamieci śnieżnej ;)