czwartek, 14 lutego 2013

Historia czerwonego... podszewka ?


Zawsze byłam pod dużym wrażeniem kobiet, które bez względu na pogodę potrafią wyglądać zjawiskowo, kosztem zdrowia i wygody, jak sądzę.
Gołe nogi w grudniu, kurtka kończąca się na wysokości pach w trakcie wypadu w góry, niebotyczne obcasy na oblodzonym chodniku.

Może to kwestia mojego wygodnictwa, ale ja tak po prostu nie potrafię! Gdy tylko temperatura zaczyna niebezpiecznie oscylować wokół zera, opatulam się metrami szalików, wyciągam (delikatnie mówiąc) obszerne swetry i buty z kożuszkiem. Bądźmy szczerzy, na obcasach z trudem poruszam się latem, na zaśnieżonej ulicy od razu połamałabym sobie wszystkie kończyny...

Tak więc pewnie nigdy nie stanę się jedną z tych pań, które są na tyle odważne, by spacer w śnieżycy odbyć balansując na 12 centymetrowej szpilce.
Czasem myślę o nich z pewną zazdrością, szczególnie, gdy wyglądają jak Lady na zdjęciu. Moim zdaniem obłędnie!


                                                                   /źródło: The Sartorialist/

PS. Chciałam dodać, że jestem świadoma, iż do Pani na zdjęciu brakuje mi nie tylko odwagi noszenia Louboutin’ów w czasie zamieci śnieżnej ;)


czwartek, 7 lutego 2013

Papie(r)love

I jak tu wierzyć w stwierdzenie, że era papieru się skończyła ?!



Dysnejowski romantyzm w najczystszej postaci, a do tego oscarowy pewniak w 6 minut poprawiający nawet najgorszy nastrój !




14 lutego (już niedługo)


Walentynki to nie jest moje ulubione święto, bez niego też doskonale wyobrażam sobie luty. Może to truizm, ale uważam, że miłość powinniśmy okazywać sobie przez cały rok, najlepiej każdego dnia!

Doceniam je jednaki za ich lekko kiczowaty urok i możliwość otoczenia się 14 lutego dwoma cudownymi rzeczami na zaczynającymi się na „czy”: czerwienią i czekoladą.

Z chęcią rezygnuję jednak tego dnia z maskotek i majtek z wielkim „lowe” na przedzie, na rzecz symbolicznych drobiazgów. Pocztówki czy listu miłosnego.
Liczy się gest. I pamięć, prawda?








/źródła zdjęć: fabsugar.com, shopevalicious.com, studiodiy.com/

wtorek, 5 lutego 2013

Na poważnie, z kopertą w ręku



Macie jakieś pozytywne doświadczenia z Pocztą Polską, serio? Ja wszystko rozumiem, kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień i tak dalej, ale ja naprawdę nie rozumiem jak twór, który ma problem ze spełnianiem swoich podstawowych zadań może nadal funkcjonować.


Jaka to jawna niesprawiedliwość, że utrzymywana jest z naszych podatków, że cieszy się przywilejami monopolisty, że wydaje miliony na zmianę swojego logo, a nie potrafi dostarczyć pod mój adres domowy w zasadzie żadnego listu.


Za zbyt dużą przesyłkę uważa już gazetę, po którą muszę fatygować się do okienka. Magazyn, marne A4 jest „gabarytem”, listonosz nie da mu rady. On taki mały, koperta duża…


I gdy widzę wieczne kolejki, zamknięte okienka, błędy systemów, awizowanie już odebranych listów i odwrotnie- brak informacji o tych leżących na pocztowych półkach, na usta ciśnie mi się kilka  pytań. Dlaczego jesteśmy zmuszani korzystać z jej usług. 
Dlaczego tak często pozbawiona jestem wyboru. 
Dlaczego Poczta nie wykonuje swojego podstawowego zadania- nie dostarcza zwykłej… poczty.